Dołączył: 03 Sie 2010 Ostrzeżeń: 9 Posty: 1226 Skąd: Warszawa
Wysłany: 30 stycznia 2012, 19:40 Temat postu:
Hehee, nawet jak na auto uzbierasz, to bez paliwa przecież nie pojezdzisz..
A teraz przecież prawie po 6ziko popierdala..
Nie wiem, czy się opłaca tak kase pompować, zwłaszcza w 'driftowóz'..
Ja mówię, teraz na wiosne chyba maluszek, a pod koniec roku, po prawku, o czymś poważniejszym pomyślę
akurat driftowóz no to oczywiście ja bym w garażu trzymał na tor inne auto do jazdy choć sam teraz mam Galantyne któa łoi ohohoh i jeszcze troszkę ale wiesz jak pracujesz to też jest inaczej
ale ee też zależy od silnika jaki będzie miał oraz stylu jazdy. Bo jak kupi np. 96 rocznik to już trochę będzie zajechany i na pewno nie będzie palił tyle co posalonie i jak kiedyś palił z 7-8 to teraz może nawet 10 łoić. _________________
Jak ma się znajomego wulkanizatora i mechanika to driftowóz już tak drogi nie jest.
Opony po terminie, opuszczony plac manewrowy, i jazda. _________________
No ale trzeba mieć miechanika ;D hehe ja mam ale tak bardziej po znajomości wszystko czyli procenty w dół a teraz chooj wie jak z częściami ze stanów do Galantyny ale chętnie bym wrzucił jej jeszcze z 60 koni choć teraz ma pizdeczke mrrr _________________
A ja napić się piwa a pozniej się rozmarzyć na temat auta bo póki co niestety mnie nie stac. a jak ktos pisal każde starsze auto, a w szczegolnosci driftowoz to niezla studnia bez dna.
Narazie pozstaje zadowolic się recznym i zasniezonym miastem jak się zrobi ciemno chociaż mina rodzicow jak mowisz ze poslizg kontrolowany stal się niekontrolowany trochę sprowadza na ziemie ^^
hehe ja pamietam jak miałem może z 16-17 lat to w nocy o 1 brałem auto ojczyma i się latało a rano zdziwinienie dlaczego benzyna uciekła hah ajj to były czasy _________________
Ja od ojca to raczej minivana brać nie będę...
Choć 3.8 v6 jest.
Ja mam tego farta że samochod już mam.
Brat samochód zmieniał, to mi zostawił swoje rdzolo.
parę tygodni w garażu i blacha zdrowa, silnik też ze znajomym zrobiłem.
Dobrze jest mieć znajomego, który w silnikach grzebie z przyjemnością. _________________
a ja teraz chciałem zrobić nowego tüv (nie wiem, jak to po polsku, ale to takie przymusowe przez panstwo sprawdzenie samochodu co 2 lata, czy nadaje się na ulice) i się dowiedzialem, ze podloga mi pod d*pa rdzeje.
poza tym elektronika w d*pie (swiatlo na airbag się po starcie nie gasi) i jeszcze chamulce sa nie w porzadku.
poszedlem do niemieckiego warsztatu, mowi, ze 1500 euro i się posmialem.
poszedlem do turka i polaka, mowia ze okolo 500 euro, ale i to nie oplaca się na 12 letni samochod, który, jakby był w porzadku jest warty może raptem 1000 euro.
coś mi się wydaje, ze niedlugo znow będę chodzil na pieszo
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach